Kolonie urzędnicze, czyli jak mieszkali polscy urzędnicy
Jasny dwór, otoczony lipami. Ganek obrośnięty dzikim winem, z postawnymi bladoróżowymi malwami zdobiącymi ściany frontowe. To powszechne wyobrażenie domu, który zamieszkiwała polska rodzina zakochana w tradycji romantycznej, i która każdego wieczoru czytała dzieciom „Pana Tadeusza”. To także do dziś dość popularne wyobrażenie przestrzeni, w której życie toczy się spokojnie i harmonijnie.
Nieprzypadkowo styl dworkowy przypadł do gustu także architektom zaangażowanym przez Ministerstwo Robót Publicznych w realizację programu budownictwa mieszkaniowego. Został on rozpoczęty na Kresach w 1924 r. i miał związek z osiedlaniem się tam polskich urzędników. Miasta kresowe były zniszczone, a te, które przetrwały, nie można było uznać za nowoczesne. Trudnością okazało się w tych warunkach znalezienie stosownego zakwaterowania dla polskich pracowników administracji i ich rodzin.
Władze polskie stanęły wówczas przed wyzwaniem budowy domów, które byłyby zarówno wygodne, jak i odpowiadały wymogom nowoczesności. Postęp i innowacje, nie tylko w sferze architektury, były charakterystyczne dla czasów międzywojennych. Ideę nowoczesności i modernizacji umieszczono w centrum tak procesów społecznych, jak i wszelkich innych. Międzywojenni Polacy łaknęli nowości, chcieli, aby stały się one częścią ich codzienności.
Odpowiedzią architektów na postawione przez władze cele była stylizacja budynków na dwory, przy jednoczesnym zastosowaniu innowacyjnych wtedy rozwiązań technicznych (np. ogrzewania wodnego). Alkierze, kolumnowe ganki, łamane dachy, parterowe i często drewniane budynki przywołują na myśl polski krajobraz. Domy miały symbolizować polską kulturę i odwoływać się do (być może jej najbardziej jednoznacznych) wyobrażeń.
Zamieszkujący je urzędnicy niekoniecznie rozczytywali się wieczorami w dziełach Mickiewicza, ale – choć śnili o postępie – tradycja była im bliska. Zwłaszcza, że została zręcznie połączona z nowoczesnymi rozwiązaniami urbanistycznymi, podnoszącymi komfort życia. Kolonie urzędnicze, które zbudowano w myśl postępowej wówczas idei miasta-ogrodu, miały go zapewnić.
Polskie osiedla były zatem oazą nowoczesności, modernizacji, ale także polskości. O pomysłach polskich władz było głośno, a zainteresowanie nimi podsycała lokalna prasa. Prócz informowania o postępach prac redaktorzy zamieszczali także bardziej finezyjne utwory wierszowane, jak ten z „Głosu Poleskiego” z 1921 r.:
[…] Całą rzesza urzędnicza
idzi w swoich snach
Pomieszkanie, jak się patrzy,
I swój własny dach. […]
Zachowane materiały oraz plany kolonii są dowodem na to, że faktycznie nic nie pozostawiono przypadkowi. Domy są obszerne wielo- lub jednorodzinne, zbudowane nierzadko w zielonej części miasta, a i tak dodatkowo otoczone trawnikami, klombami, pośród których wiją się wstęgi alejek. Nie brakuje miejsc zabaw dla dzieci oraz dorosłych – kasyno było jedną z nich. Stanowiło centrum życia towarzyskiego i kulturalnego kolonii. Często, czego przykładem jest budynek kasyna w Brześciu, były to budynki położone w centralnej części kolonii, okazałe, wyróżniające się zdobieniami. Polscy urzędnicy oraz ich rodziny mieli zatem wygodne miejsce do życia, ale także odpoczynku i rozrywki.
Mimo upodobania do stylu dworkowego zadbano, aby budynki współtworzyły całość z kresowym krajobrazem, nie dzieliły przestrzeni i nie pozostawały poza arteriami miejskimi. Kolonie polskich urzędników musiały być – w zamyśle autorów planu – zintegrowane z miastem i przyrodą, tak jak praca polskiej administracji miała służyć porządkowaniu spraw całej społeczności.
Instytut Polonika w 2023 r. wraz z prof. Michałem Pszczółkowskim realizował drugi etap badania kolonii urzędniczych w Białorusi, Ukrainie i Litwie. Istniejące do dziś budynki są obecnie prywatnymi domami. Kluczowe było w tej sytuacji nawiązanie relacji z ich właścicielami, którzy udostępniając swą przestrzeń, umożliwiali stworzenie opisu architektonicznego. Część z istniejących dawnych kolonii urzędniczych wciąż wymaga zlokalizowania, co w trudnych warunkach geopolitycznych jest dodatkowym wyzwaniem.
Badacz przeprowadził w 2023 r. wyjazdy badawcze oraz dodatkowe kwerendy w polskich i zagranicznych archiwach. Efektem tych prac będzie publikacja, która będzie zarówno powrotem do historycznych założeń oraz realizacji, jak i opisem realiów współczesnych i zakończy ten wieloletni projekt w 2025 r., a więc w 100-lecie wydania zeszytów Ministerstwa Robót Publicznych.
Prof. Michał Pszczółkowski naukowo związany jest z Akademią Sztuk Pięknych w Gdańsku oraz Uniwersytetem Zielonogórskim. Od kilkunastu lat zajmuje się historią architektury, ze szczególnym uwzględnieniem XIX i XX wieku. Publikował m.in. w „Informationen zur modernen Stadtgeschichte”, „Centropa. A Journal of Central European Architecture and Related Arts”, „Zapiskach Historycznych”, „Kwartalniku Historii Nauki i Techniki” i „Kwartalniku Architektury i Urbanistyki”, a wśród publikacji książkowych znajdują się m.in.: „Architektura użyteczności publicznej II Rzeczypospolitej” (II tomy, 2914-1015), „Architektura szkolna II Rzeczypospolitej” (2017) czy „Toruńska kamienica czynszowa w latach 1850-1914” (2021). W 2017 został laureatem Nagrody im. Oskara Haleckiego w X edycji konkursu „Książka Historyczna Roku” (głosowanie czytelników w kategorii: najlepsza książka naukowa za publikację „Kresy nowoczesne. Architektura na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej 1921-1939”). Uhonorowany odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej” (2019) i Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (2021).