„Sobieski pod Wiedniem” – obraz Jana Matejki z kolekcji Muzeów Watykańskich
Żaden artysta nie stworzył tak sugestywnej wizji historii Polski jak Jan Matejko. Choć malował również portrety i historyczne sceny rodzajowe, najbardziej znany jest jako twórca wielkoformatowych, ekspresyjnych płócien ukazujących przełomowe i najbardziej doniosłe wydarzenia z dziejów Rzeczypospolitej. Miały one nie tylko podnosić na duchu żyjących pod zaborami rodaków, lecz także wskazywać na przyczyny utraty niepodległości. Prawie wszystkie najważniejsze obrazy Matejki należące do głównego historycznego cyklu znajdują się obecnie w kolekcjach polskich muzeów. Jedynym wyjątkiem jest monumentalne płótno (458×894 cm) ukazujące zwycięstwo Jana III Sobieskiego pod Wiedniem. Należy ono do zbiorów Muzeów Watykańskich, gdzie trafiło w 1883 r. Wówczas artysta w imieniu narodu polskiego przekazał dzieło w darze papieżowi Leonowi XIII z okazji dwusetnej rocznicy odsieczy wiedeńskiej, aby podkreślić udział Polaków w zwycięstwie nad Imperium Osmańskim, a tym samym ich decydującą rolę w obronie chrześcijańskiej Europy.
Sobieski pod Wiedniem
Olbrzymie płótno poświęcone zostało jednemu z najbardziej spektakularnych zwycięstw w historii polskiego oręża. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych obrazów, takich jak Batory pod Pskowem (1872), Bitwa pod Grunwaldem (1878) czy Hołd Pruski (1882), Matejce zależało na pokazaniu potęgi dawnej Rzeczypospolitej. Choć szczególne miejsce w jego dorobku zajmowały obrazy triumfów odniesionych nad państwami zaborczymi – Rosją i Prusami, w tym wypadku jednak przekaz, skierowany do najbardziej liberalnego zaborcy, był bardziej dyplomatyczny. Artysta cieszył się dużą renomą i zaliczany był w monarchii austrowęgierskiej do trzech najważniejszych malarzy (obok Hansa Makarta, 1840‒1884 i Mihály’ego Munkácsy’ego, 1844‒1900). Postanowił zatem wykorzystać dwusetną rocznicę bitwy wiedeńskiej do szerokiego nagłośnienia sprawy polskiej. Sobieski pod Wiedniem miał przypomnieć trzeciemu zaborcy, że zawdzięcza swe istnienie państwu, które wymazał później z map Europy, zwłaszcza że w cesarstwie habsburskim od początku marginalizowano rolę Sobieskiego, przypisując zwycięstwo dowodzącemu wojskami cesarskimi księciu Karolowi V Lotaryńskiemu (1643‒1690) i broniącemu miasta hrabiemu Ernstowi von Starhembergowi (1638‒1701).
Odsiecz wiedeńska – venimus, vidimus, Deus vicit
Odsiecz miała daleko istotniejsze konsekwencje niż samo wyzwolenie Wiednia, Matejko zatem w pierwszej kolejności ukazał władcę Rzeczypospolitej jako obrońcę chrześcijaństwa przed islamską nawałą. Dlatego też artysta nie przedstawił przełomowego momentu odsieczy, gdy po całym dniu walk 12 września 1683 r. głównodowodzący wojskami sprzymierzonymi Jan III Sobieski ze stoków Lasku Wiedeńskiego poprowadził do szturmu oddziały kawalerii polskiej, cesarskiej i niemieckiej, które rozniosły w perzynę wojska Kara Mustafy zaskoczone atakiem z tej strony.
Matejko zdecydował się wykreować hipotetyczną scenę rozgrywającą się już po zakończeniu bitwy. Kiedy król Jan III Sobieski, dosiadający konia wielkiego wezyra, wręcza kanonikowi krakowskiemu, Janowi Kazimierzowi Denhoffowi (1649‒1697) list do papieża Innocentego XI (1611‒1689) z wiadomością o zwycięstwie nad wojskami Kara Mustafy ze słynnymi słowami „Venimus, vidimus, Deus vicit” („Przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył”). Na znak triumfu królewski rumak depcze zdobyty w bitwie turecki sztandar (mylnie uznawany za chorągiew Mahometa). Który – ku rozpaczy tureckiego jeńca – składa przed monarchą żołnierz w karacenowej zbroi, wypożyczonej przez malarza z kolekcji Czartoryskich i prawdopodobnie noszonej pod Wiedniem przez hetmana Mikołaja Hieronima Sieniawskiego (1645‒1683). Na obrazie widzimy również jego siodło.
O boskiej przychylności dla Polski, co w konsekwencji zapewniło jej zwycięstwo, świadczy wznosząca się nad głową króla gołębica Ducha Świętego oraz łuk tęczy symbolizujący przymierze Boga z ludźmi. Tęcza łączy wzgórze Kahlenberg z panoramą Wiednia (Matejko podczas prac przygotowawczych nad obrazem specjalnie jeździł do Wiednia, by przestudiować topografię miasta).
Nadprzyrodzonych znaków, które miały wróżyć zwycięstwo, jest na obrazie więcej. Kapucyn Marco d’Aviano (1631‒1699), który przed bitwą odprawił mszę dla Sobieskiego w ruinach kościoła św. Józefa na Kahlenbergu, trzyma obraz Matki Boskiej – według legendy cudownie odnaleziony podczas kopania rowów przez przybywających z odsieczą polskich żołnierzy. Matejko, który zawsze malował na podstawie rekwizytów, a jeśli to było możliwe oryginalnych obiektów, swoim zwyczajem sprowadził do pracowni z Nieświeża Radziwiłłów tenże święty wizerunek. Przed słynnym artystą stały bowiem otworem prywatne, kościelne i państwowe zbiory, z których wypożyczano mu potrzebne artefakt uwieczniane na jego obrazach.
Bohaterowie odsieczy wiedeńskiej na obrazie Matejki
O triumfie Polaków przypominają powiewające w centrum biało-czerwone proporce, królewski sztandar z orłem i husarskie skrzydła – symbol niezwyciężonej formacji wojskowej, której udział miał istotny wpływ na powodzenie odsieczy. Notabene to Matejko i inni dziewiętnastowieczni malarze historyczni wykreowali obraz husarza ruszającego do boju z dwoma imponującymi skrzydłami na plecach. Na pierwszy rzut oka nikt spośród bohaterów teatralnie zaaranżowanej sceny nie ma wątpliwości, kto jest sprawcą wiekopomnego zwycięstwa (nawet jeśli ukazani polscy magnaci boją się wzmocnienia pozycji króla, symbolizując destrukcyjną sarmacką pychę). Nie powinni ich mieć także oglądający obraz.
W stronę ukazanego w centrum wodza-triumfatora w stroju polskim zwracają się polscy dostojnicy umieszczeni z lewej strony obrazu – m.in. wspomniany hetman polny koronny Mikołaj Sieniawski w złotej delii (rodzaj płaszcza wchodzącego w skład ubioru polskiego w XVII w.), hetman wielki koronny Stanisław Jabłonowski (1634‒1702) w szyszaku (hełm), a także ujęty od tyłu chorąży z buńczukiem i tarczą. Poprzedzają ich niemieccy elektorzy: saski Jan Jerzy III Wettyn (1647‒1691; w kapeluszu z piórami) i bawarski Maksymilian II Emanuel Wittelsbach (1662‒1726; przyszły zięć Sobieskiego).
Po prawej stronie widzimy dostojników cesarskich, m.in. hrabiego von Starhemberga w granatowym szustokorze (ozdobnym, dopasowanym kaftanie) i niezidentyfikowanego kardynała Wilczka. Możliwe, że w ówczesnym opisie postaci pomylono hrabiego Heinricha von Wilczka (1665‒1739), austriackiego dyplomatę z kardynałem Opiziem Pallavicinim (1632‒1700), nuncjuszem apostolskim w Polsce. W dziewiętnastowiecznej literaturze i malarstwie obaj byli przedstawiani jako ci, którzy błagali polskiego króla o zbrojną interwencję. Wilczek mógł być ukazany przez Matejkę w trójrożnym kapeluszu za Karolem Lotaryńskim (ta postać jest uznawana za niemieckiego chorążego). Co znamienne, w grupie tej wyeksponowany został Karol Lotaryński, który rolę głównego dowódcy odstąpił mającemu doświadczenie w wojnach z Turkami Sobieskiemu. Lotaryński wskazuje zdjętym z głowy kapeluszem na polskiego monarchę, któremu towarzyszy najstarszy syn Jakub (1667‒1737). Możliwe, że Matejko chciał w symboliczny sposób wymazać afront, jakiego wobec polskiego królewicza, a zatem i króla, dopuścił się cesarz Leopold, nie odwzajemniając jego pozdrowienia podczas spotkania obu monarchów dwa dni po bitwie. Niewątpliwie natomiast wyeksponował w ten sposób rolę polskiego króla i jego armii ignorowanych w austriackiej historiografii i pomijanych w Wiedniu przy upamiętnianiu zwycięstwa.
Sobieski pod Wiedniem – znaczenie obrazu
O determinacji Matejki w nagłaśnianiu sprawy polskiej świadczy fakt, że kilka dni po ukończeniu obrazu, pokazywanego krótko w Sukiennicach, wysłał go na własny koszt do Wiednia na obchody jubileuszowe. Co więcej, urządził bezpłatną wystawę w opłaconej przez siebie sali, tak aby zmienić austriackie postrzeganie bitwy i przypomnieć zasługi polskiego króla i jego żołnierzy. Wolny wstęp zapewnił tłumy zwiedzających. Obraz obejrzał wówczas również następca Leopolda, cesarz Franciszek Józef I wraz z rodziną.
Pierwotnie obraz miał być przeznaczony dla Muzeum Narodowego w Krakowie, artysta jednak ostatecznie, mimo niezadowolenia części opinii publicznej w kraju, zdecydował się ofiarować go w imieniu narodu papieżowi Leonowi XIII (1810‒1903), aby przypomnieć na forum międzynarodowym o roli Polski w tym wydarzeniu postrzeganym w kategorii zwycięstwa chrześcijaństwa nad islamem. Do Watykanu obraz został zawieziony przez liczną delegację społeczeństwa Galicji, w skład której weszli przedstawiciele arystokracji, duchowieństwa, a także sam artysta i zgodnie z jego sugestią ‒ dwóch chłopów. W podziękowaniu papież udekorował Matejkę Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Piusa IX. Natomiast obraz do dzisiaj eksponowany jest w sali zwanej odtąd salą Sobieskiego, która usytuowana jest w drodze do słynnych stanz (apartamentów) watykańskich z freskami Rafaela.
W Polsce można natomiast obejrzeć niewielki szkic olejny zatytułowany Jan III Sobieski wręcza kanonikowi Denhoffowi list do papieża z wiadomością o zwycięstwie nad Turkami pod Wiedeniem w r. 1683 (58×100 cm) wykonany w 1880 r. Poprzedził on pracę nad obrazem wysłanym do Watykanu, obecnie przechowywany jest w Domu Jana Matejki (oddział Muzeum Narodowego) w Krakowie. Pokazuje on nie tylko, jak zmieniła się koncepcja całej sceny i sposób rozmieszczenia głównych postaci, lecz także swobodę pędzla i ekspresyjny styl artysty, który uległ zatraceniu w dopracowanym w każdym szczególe gotowym dziele. Obraz watykański – tak jak wiele późnych prac Matejki – cechuje bowiem swoiste horror vacui, tak że widz może czuć się przytłoczony mnogością detali i rekwizytów malowanych z iluzjonistyczną precyzją i drobiazgowością. Równocześnie jednak zostajemy przez to wciągnięci w przestrzeń obrazu, stając się uczestnikami rozgrywającej się na płótnie doniosłej sceny.
Anna Straszewska